Bezdomny umierał na plaży na słońcu. Mijały go setki ludzi. Przez 10 godzin nikt mu nie pomógł.
Lato i ogromne upały mogą być dla niektórych takim samym zagrożeniem co sroga zima. Bezdomni niestety nie mają się gdzie schronić, a znieczulica ludzka jest taka, że rzadko kiedy reaguje się na zaniedbanych ludzi.
Pan Konrad spędzał czas na plaży w Gdańsku. Zauważył on człowieka, który właściwie nie miał siły się poruszać i wyglądał bardzo źle. Wkoło było wielu ludzi, którzy nawet nie zwrócili uwagi na poparzonego słońcem człowieka bez sił.
Pan Konrad szybko zareagował, jednak był tak rozwścieczony postawą dorosłych ludzi, że postanowił o tym napisać na swoim profilu na Facebooku:
"Plaża Gdańsk Brzeźno, około 11. Jakieś 50 metrów od wejścia leży starszy gość, strasznie chudy, niezbyt zadbany, raczej bezdomny. Leży cały w piachu, widać, że strasznie spalony słońcem, wygląda na nieprzytomnego. Wokół spokojnie 150 osób bawi się w najlepsze, może nie ma tłumów, ale co kilka sekund ktoś go mija, nikt nie zwraca najmniejszej uwagi, że gość nie ma nawet wody, jest cały spalony słońcem, obtoczony w piasku, praktycznie się nie rusza.
Jest ponad 30 stopni, pełne słońce. Szybka ocena sytuacji (dopiero weszliśmy na plażę) i już wiadomo, że z gościem nie jest dobrze. Praktycznie nie reaguje, próbuję się obrócić, robi to w taki sposób, że od razu widać, że jest źle. Nikt dookoła nie wydaje się jakkolwiek przejęty, że gdzieś obok nich, kilka metrów od miejsca w którym się bawią, gościu umiera sobie z przegrzania.
Nie ma co się zastanawiać, dzwonię na 112. Dyspozytor po wysłuchaniu opisu sytuacji rozłącza się bez słowa. Super. Dzwonimy na 999. Masa głupich pytań, czas leci, mówię dokładnie jak się nazywam, gdzie jesteśmy, jak wygląda sytuacja, pani w końcu mówi, że wysyła zespół. Mija jakieś 15 – 20 minut, ludzie dalej bez reakcji. Mijają go na centymetry, ale nikt się nie przejmuje.
Przyjeżdża karetka.
Ratownicy muszą gościa nieść, bo nie miał już siły nawet stać. Okazało się, że leżał tam od 10 godzin. Bez wody, w 30 kilku stopniach. Mając wokół siebie kilkaset osób. Nikt, ani jedna osoba nie wpadła na pomysł, żeby zadzwonić choćby po straż miejską… CO Z WAMI LUDZIE, DO CH**A?
Bezdomny czy nie, pijany, naćpany, nieważne – bawicie się w najlepsze obok, patrzycie, komentujecie, a gość powoli umiera sobie w upale, bo nikt nie potrafi dać mu butelki wody i wykręcić je***ego darmowego numeru? Wszyscy się chwalą wypasionymi komórkami, miliardami aplikacji zastępujących każdą możliwą czynność itp itd, ale nikt nie potrafi kliknąć 3 – TRZECH KU**WA CYFEREK, POŚWIĘCIĆ MINUTY SWOJEGO UBER CENNEGO CZASU I POWIEDZIEĆ DO MIKROFONU, ŻE TU I TU LEŻY SOBIE GOŚĆ, KTÓREMU TRZEBA POMÓC?"