Żywcem upieczone dziecko w piekarniku zjedzone przez rodziców.
W Łodzi mieszkała młoda para, króra miała kilkumiesięczne dziecko. Rodzice pragnęli oderwać się od rzeczywistości i kiedy maleństwo zasnęło postanowili iść się zabawić. Wybrali się na dyskotekę. Pili alkohol i dobrze się bawili... zapopmnieli o dziecku. Korzystali ze wszystkiego co było "w zasięgu ręki", sami nawet nie wiedzą co ćpali. Po udanej imprezie wrócili do domu, odczuwali straszny głód, znaleźli kurczaka, którego upiekli i zjedli. Posprzątali po kolacji i poszli spać. Rano gdy już wszystkie używki przestały działać matka wstała bo przypomniało jej się o tym, że ma w domu maleńkie dziecko. Dziecka nie było w łóżeczku. Spanikowana matka wraz z ojcem dziecka zaczęli szukać maluszka. W koszu na śmieci znaleźli maleńkie kości. Tak. To nie był kurczak, którego upiekli rodzice, to było to maleńkie niewinne dziecko. które żywcem upiekli w piekarniku i się nim zajadali. Oboje zostali skazani na dożywocie. Nie ma tłumacze
Uwielbiam takie numery. Kiedyś z kolegą spreparowaliśmy zabójstwo. 1 kwietnia w tramwaju na pętli Biskupin we Wrocławiu, kiedy wszyscy wysiedli, kolega się położył na ławce z...nożem wbitym w plecy. A były to czasy starych tramwajów, gdzie kabina kierowcy i oba pomosty były oddzielone drzwiami od wnętrza wagonu, więc motorniczy sprawdzał czy wszyscy wysiedli. Jak zobaczył to co zobaczył, wyskoczył jak oparzony i pognał do budki, gdzie miał telefon. Słyszałem jego dzikie wrzaski kiedy opowiadał barwnie co zastał. W tym czasie kolega szybciutko na czworakach wyszedł z tramwaju na drugą stronę i stanęliśmy za drzewami niedaleko pętli, obserwując co dalej. Kiedy przyjechały wezwane milicja, pogotowie i wóz MPK, patrzeliśmy z zapartym tchem, co się stanie. Niestety, nie dane nam było usłyszeć tekstów jakie spłynęły na łeb nieszczęsnego motorniczego. Chyba jedynego, któremu zginął trup. W każdym razie wyobrażaliśmy sobie to wszystko. Mieliśmy w planie przedefilować jeszcze przed motorniczym który siedział w otwartym wozie MPK, kolega był w dość znacznego kolorowej kurtce. Ale w ostatniej chwili zdaliśmy sobie sprawę, że milicjanci o poziomie porównywalnym z obecna policją, nie mieli poczucia humoru. Co było dalej - nie wiemy. Ale jaja były.
OdpowiedzUsuń