36-latek zginął, gdy chciał pomóc kobiecie z wypadku. Osierocił dwie małe córeczki




Na drodze ekspresowej Bielsko-Biała- Cieszyn jechał mężczyzna, który był świadkiem wypadku. Chciał udzielić pomocy, a sam zginął osieracając dwójkę dzieci.

Nocą z wtorku na środę na wiadukcie drogi ekspresowej S52 około północy z drogi wypadł Seat Ibiza i uderzył w barierę rozdzielającą pasy ruchu

27-letnia kobieta, która prowadziła auto najprawdopodobniej nie dostosowała prędkości do panujących warunków. Elementy jej karoserii znalazły się na drodze w przeciwległą stronę. Najechał na nie samochód Kia Sportage, który prowadzony był przez 36-letniego mężczyznę. W środku znajdowała się także jego żona i dwie córeczki. W ich samochodzie uszkodzone została przednie okno i część podwozia.

Mężczyzna wyszedł, aby sprawdzić, czy z 27-latką, która prowadziła Seata, wszystko w porządku
Przeszedł w tym celu przez barierkę na drugą stronę. Chciał wezwać pomoc. Wracał już do swojego auta, gdy w jednej chwili wpadł do 80-centymetrowej szczeliny między jezdniami i spadł z wysokości. Najwidoczniej wybrał inną drogę, wracając do swojego samochodu. Policja z Bielska-Białej informuje:


Wszystko wskazuje na to, że śmierć mężczyzny to splot nieszczęśliwych zdarzeń. Z naszych ustaleń wynika, że spadł z wysokości około 10 metrów na trawiaste podłoże. Na miejscu załoga pogotowia ratunkowego udzielała poszkodowanemu pomocy. Niestety, pomimo wysiłków ratowników, mężczyzna zmarł. Okoliczności, w jakich doszło do tego zdarzenia, wyjaśniają policjanci ze Skoczowa oraz prokuratorzy

Chciał pomóc, a stracił życie…


Popularne posty z tego bloga

Żywcem upieczone dziecko w piekarniku zjedzone przez rodziców.

Katowała i głodziła małego Oskarka, chłopiec nie żyje. Ona wyjdzie na wolność za 2 lata

Śmierć przez zadławienie jest bolesna i bardzo męcząca. Musisz wiedzieć jak ratować dziecko!