Adoptowali dzieci, by dać im dom i miłość. Teraz żałują swojej decyzji "adopcja była złym pomysłem".




Tomek wraz z żoną zdecydowali się na adopcję, ponieważ przez długi czas bezskutecznie starali się o dziecko. Chcieli dać dom pełen ciepła i miłości zaadoptowanemu dziecku. Teraz bardzo żałują swojej decyzji i gdyby mogli, cofnęliby czas nie doprowadzając do adopcji...



Trzeba poświęcać wiele uwagi swoim rodzonym dzieciom jak i tym adoptowanym. W oby przypadkach trzeba dbać o dziecko i wychowywać na dobrego człowieka. W przypadku adoptowanego dziecka jednak istnieje ryzyko, że  ma ono wewnętrzne demony, których korzenie tkwią w jego przeszłości.

Nigdy nie wiadomo, co adoptowane dziecko kryje w środku. Mimo, że rodzice dadzą mu miłość i bliskość, mogą nie być w stanie pokonać tego, co siedzi w dziecku.


Tomek wraz z żoną adoptowali 3-letniego chłopca, który  miał zaburzenia behawioralne. Para uznała to za efekt traumy z wczesnego dzieciństwa. Chodzili z dzieckiem do specjalistów i wydawało im się, że wszystko zmierza we właściwym kierunku.


Gdy chłopiec miał 9 lat, jego zachowanie zmieniło się na dużo gorsze.

"Krzywdził naszego psa, zbierał w pokoju śmieci, zaczął wspominać o samobójstwie, a także zachowywał się nieodpowiednio w stosunku do młodszych dzieci, które były w naszym domu."- wspomina Tomek.


Pewnego dnia chłopiec podpalił swój pokój i o mało nie doprowadził do spalenia całego mieszkania. Po tym wydarzeniu Tomek z żoną oddali chłopca do placówki.

"Syn nie czuł wyrzutów sumienia, dla niego podpalenie było dobrą zabawą. Nie rozumiał, dlaczego miałby czuć, że zrobił coś złego." - kontynuuje Tomek.


Chłopiec spędził w szpitalu 3 lata. Po tym czasie para zdecydowała, że odda chłopca na zawsze.


"Opieka nad nim nie miała sensu. Nie kochał nas. My nie kochaliśmy go. No i zwyczajnie się go baliśmy." - mówił zasmucony.
"Czasami człowiek po prostu nie ma tyle siły. Czuliśmy, że on zagraża i nam, i naszym córkom. Dlaczego miałbym ryzykować, że ktoś może je skrzywdzić?"

Tomek tłumaczył, że chcieli dać chłopcu ciepły dom, pełen miłości, ale on nie chciał tego przyjąć. Podkreślił również, że z córkami też nie jest łatwo się dogadać, ale że czują między sobą więź.


Historia pana Krzysztofa dotyczy 9-letniego chłopca, który jako 6 latek trafił do domu dziecka. 3 lata później mężczyzna adoptował chłopca. Chłopiec od początku był nadpobudliwy, nigdy nie patrzył w oczy.
"Nie byłem tym jakoś bardzo przerażony. To przecież dziecko, do tego w bardzo specyficznej sytuacji, więc miał prawo się denerwować. Coś mi w nim jednak nie pasowało." - mówił Krzysztof.


"Wiem, że to nie jego wina. Po prostu wcześniej przebywał w domu, w którym go skrzywdzono. Został w ten sposób zaprogramowany przez swoje otoczenie i nie byliśmy w stanie nic z tym zrobić."

Para uznała, że chłopiec może mieć ADHD bądź autyzm. Nie było to jednak problem dla pary, wiedzieli, że dadzą sobie radę, ponieważ żona Krzysztofa miała doświadczenie w opiece nad takimi dziećmi.


"Ma osobowość uzależniającą. Gdy grał w gry komputerowe i chcieliśmy, żeby przestał, zachowywał się agresywnie, kopał w krzesła, rzucał kontrolerem do gry. Ograniczyliśmy jego dostęp do konsoli, a potem musieliśmy całkiem zrezygnować z grania."


Para zaczęła chodzić z chłopcem do terapeuty i psychologa. Wierzyli, że poradzą sobie z wychowaniem syna. Jednak zachowanie chłopca przerosło rodziców...

"Próbowaliśmy wszystkiego. Dawaliśmy mu drugą szansę, tworzyliśmy system nagród, pokazywaliśmy, że kochamy go bez względu na to, co zrobi. Po prostu nie mamy już siły."

Chłopiec jest patologicznym kłamcą, nieustannie grozi, że zniszczy coś w domu, po czym faktycznie to robi. Nie czuje wstydu i nigdy nie przeprasza za swoje zachowanie.



"Od trzech lat jest na lekach. Próbowaliśmy różnych sposobów leczenia farmakologicznego, ale efekty jak dotąd są marne.
 Najgorsze, że ostatnio zachowuje się nieodpowiednio w stosunku do innych dzieci. Nic mnie tak nie przeraża, jak to, gdy dowiaduje się, że w szkole dotykał dziewczyny z klasy. " - opowiadał Krzysztof.

"Cały ten system jest gówno wart i wcale nie pomaga dzieciom, które potrzebują tej pomocy. Ja po prostu sobie nie radzę z naszym dzieckiem." - mówił.


Krzysztof przyznał, że gdyby wierzył, że powrót do ośrodka pomoże chłopcu, zdecydowałby się na taki krok.
Para jednak nie chce jeszcze bardziej krzywdzić swojego dziecka, oddając go do miejsca, w którym nikt nie zaoferuje mu miłości.



Nie powinno się oceniać rodziców, którzy postanowili oddać swoje dziecko. Tylko oni wiedzą jak ciężko jest wychowywać adoptowane dziecko i tylko oni przeżyli taką historię.
Jeśli więc takie osoby mówią, że żałują decyzji o adopcji, powinniśmy spróbować chociaż po części ich zrozumieć.


Komentarze

Popularne posty z tego bloga

Żywcem upieczone dziecko w piekarniku zjedzone przez rodziców.

Katowała i głodziła małego Oskarka, chłopiec nie żyje. Ona wyjdzie na wolność za 2 lata

Śmierć przez zadławienie jest bolesna i bardzo męcząca. Musisz wiedzieć jak ratować dziecko!